W Gazie Zachód umożliwia najbardziej przejrzyste ludobójstwo w historii ludzkości

W Gazie Zachód umożliwia najbardziej przejrzyste ludobójstwo w historii ludzkości

Jest to niezwykłe, ponieważ państwa wspierające Izrael, przede wszystkim Stany Zjednoczone, powoływały się na wysokie podstawy moralne i prawne oraz pouczały państwa Globalnego Południa na temat znaczenia praworządności.

Przypomnijmy kontrowersyjny, choć wpływowy artykuł Samuela Huntingtona z 1993 r. w „Foreign Affairs”: „Zderzenie cywilizacji”, który kończy się prowokacyjnym zwrotem: „Zachód przeciwko reszcie”. Chociaż 30 lat temu artykuł wydawał się naciągany, obecnie wydaje się proroczy, jeśli chodzi o rozpoznanie postzimnowojennego wzorca rywalizacji międzycywilizacyjnej. Jest to dość wyraźne w odniesieniu do eskalacji konfliktu izraelsko-palestyńskiego zapoczątkowanego atakiem Hamasu z 7 października na terytorium Izraela, polegającym na zabijaniu i znęcaniu się nad izraelskimi cywilami i żołnierzami IDF, a także pojmaniu około 200 zakładników.

Najwyraźniej atakowi temu towarzyszyły pewne podejrzane okoliczności, takie jak wcześniejsza wiedza Izraela, powolny czas reakcji na penetrację jego granic i, być może najbardziej problematyczna, szybkość, z jaką Izraelczycy przyjęli ludobójcze podejście z wyraźnym przesłaniem dotyczącym czystek etnicznych. Atak Hamasu, obejmujący sam w sobie poważne zbrodnie wojenne, posłużył co najmniej i niemal zbyt wygodnie jako potrzebny pretekst dla 100 dni nieproporcjonalnej i masowej przemocy, sadystycznych okrucieństw i wprowadzenia w życie scenariusza, który miał sprawić, że Gaza stanie się niezdatna do życia, a jej palestyńscy mieszkańcy zostaną wywłaszczeni i staną się niechciani.

Pomimo przejrzystości izraelskiej taktyki, częściowo wynikającej z bieżących relacji telewizyjnych z wyniszczającego i rozdzierającego serce palestyńskiego doświadczenia, godny uwagi był sposób, w jaki zewnętrzne podmioty państwowe sprzymierzyły się z antagonistami. Globalny Zachód (państwa kolonialne białych osadników i dawne europejskie potęgi kolonialne) sprzymierzył się z Izraelem, podczas gdy najbardziej aktywne rządy i ruchy propalestyńskie były początkowo wyłącznie muzułmańskie, a wsparcie pochodziło szerzej ze strony Globalnego Południa. Wydaje się, że ta rasizacja powiązań ma pierwszeństwo przed wysiłkami zmierzającymi do uregulowania przemocy o tej intensywności za pomocą norm i procedur prawa międzynarodowego, często za pośrednictwem Organizacji Narodów Zjednoczonych.

Ten schemat jest dość niezwykły, ponieważ państwa wspierające Izrael, przede wszystkim Stany Zjednoczone, rościły sobie prawo do wysokich podstaw moralnych i prawnych i od dawna pouczają państwa Globalnego Południa na temat znaczenia praworządności, praw człowieka i poszanowania prawa międzynarodowego. Dzieje się tak zamiast nawoływań do przestrzegania prawa międzynarodowego i moralności przez obie strony w obliczu najbardziej przejrzystego ludobójstwa w całej historii ludzkości. W przypadku licznych ludobójstw poprzedzających to w Gazie, okropności egzystencjalne, które miały miejsce, były w dużej mierze znane po fakcie oraz poprzez statystyki i abstrakcje, czasami ożywiane opowieściami referowanymi przez ocalałych. Wydarzenia, choć zrekonstruowane historycznie, nie były od razu tak realne, jak te w Gazie, o czym świadczyły codzienne raporty dziennikarzy obecnych na miejscu zdarzenia przez ponad trzy miesiące.

Demokracje liberalne poniosły porażkę nie tylko poprzez odmowę podjęcia aktywnych wysiłków na rzecz zapobiegania ludobójstwu, co jest głównym obowiązkiem Konwencji o Zapobieganiu i Zbrodni Ludobójstwa, ale także w bardziej bezczelny sposób poprzez otwarte ułatwianie kontynuacji ludobójczej napaści. Zwolennicy Izraela z pierwszej linii frontu przekazali broń i amunicję, a także zapewnili informacje wywiadowcze i zapewnili o aktywnym zaangażowaniu sił lądowych, jeśli zostaną o to poproszeni, a także zapewnili wsparcie dyplomatyczne w ONZ i gdziekolwiek indziej przez cały czas trwania kryzysu.

Te elementy performatywne, które opisują uciekanie się Izraela do aktu ludobójstwa, są niezaprzeczalne, podczas gdy zbrodnie współudziału, które umożliwiły Izraelowi kontynuowanie ludobójstwa, pozostają niewyraźne, ponieważ znajdują się w jego cieniu. Na przykład, zbrodnie współudziału zostały odnotowane, lecz pozostają one na marginesie godnego pochwały wniosku Republiki Południowej Afryki do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości (MTS), który obejmuje wezwanie do wprowadzenia środków tymczasowych w celu powstrzymania ludobójstwa do czasu wydania decyzji w sprawie treści zarzutów o ludobójstwo. Dowody ludobójstwa są w przeważającej mierze udokumentowane w 84-stronicowym wniosku Republiki Południowej Afryki, ale brak zajęcia się organicznym powiązaniem ze zbrodniami współudziału stanowi jego słabość, która może znaleźć odzwierciedlenie w orzeczeniu trybunału.

Nawet jeśli MTS nałoży te środki tymczasowe, w tym nakaże Izraelowi zaprzestanie dalszej przemocy w Gazie, może nie osiągnąć pożądanego rezultatu, przynajmniej nie wcześniej niż za jakieś trzy do pięciu lat, kiedy zostanie podjęta merytoryczna decyzja. Wydaje się mało prawdopodobne, aby Izrael zastosował się do środków tymczasowych. Państwo to ma historię konsekwentnego przeciwstawiania się prawu międzynarodowemu. Jest prawdopodobne, że pozytywna decyzja w tych wstępnych kwestiach spowoduje kryzys wykonawczy.

Prawo jest przekonująco obecne, ale brakuje woli politycznej do jego egzekwowania lub wręcz stawia się mu opór, jak tutaj, w niektórych częściach Globalnego Zachodu.

Stopień, w jakim Stany Zjednoczone dostarczały broń za pieniądze amerykańskich podatników, mógłby stanowić ważne uzupełnienie przemyślenia na nowo tak ważnych stosunków USA z Izraelem, które kształtują się wśród narodu amerykańskiego – nawet w waszyngtońskich ośrodkach doradczych finansowanych przez elity polityki zagranicznej i na nich polegające. W wielu sektorach amerykańskiej opinii publicznej zaproponowanie embargo na broń zostałoby zaakceptowane jako inicjatywa aktualna i właściwa. Mam nadzieję, że takie propozycje zostaną przedstawione Zgromadzeniu Ogólnemu i być może Radzie Bezpieczeństwa. Nawet jeśli nie zostaną formalnie zatwierdzone, takie inicjatywy miałyby znaczenie symboliczne, a być może nawet istotny wpływ na dalszą delegitymizację postępowania Izraela.

Trzecią konkretną inicjatywą, którą warto dokładnie rozważyć, byłoby powołanie w odpowiednim czasie Trybunału Ludowego do spraw Ludobójstwa, zainicjowanego przez światowe osobistości sumienia. Takie trybunały powoływano w związku z wieloma kwestiami, których formalne struktury zarządzania nie rozwiązały w zadowalający sposób. Ważnymi przykładami są Trybunał Russella powołany w latach 1965–1966 w celu oceny odpowiedzialności prawnej Stanów Zjednoczonych za wojnę w Wietnamie oraz Trybunał Wojenny w Iraku z 2005 r. w odpowiedzi na atak Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii oraz okupację Iraku rozpoczętą w 2003 r.

Taki trybunał w sprawie Gazy mógłby wyjaśnić i udokumentować wydarzenia z 7 października oraz późniejsze. Wykorzystując zeznania świadków, mógłby zapewnić obywatelom świata możliwość wypowiadania się i poczucia, że są reprezentowani w sposób, którego rządy i procedury międzynarodowe nie są w stanie zapewnić ze względu na ich uwikłanie w hegemonię geopolityczną w odniesieniu do międzynarodowego prawa karnego i struktur globalnego zarządzania.

Sprawa Światowego Trybunału Republiki Południowej Afryki, państwo parias i mobilizacja ludowa

Inicjatywa Republiki Południowej Afryki jest ważna jako mile widziana próba wykorzystania międzynarodowego prawa i procedur do oceny i autorytetu w kontekście poważnej domniemanej przestępczości. Jeśli MTS, najwyższy trybunał na szczeblu ponadnarodowym, odpowie przychylnie na wysoce uzasadniony i moralnie imperatywny wniosek Republiki Południowej Afryki o wprowadzenie środków tymczasowych w celu powstrzymania trwającej napaści na Gazę, zwiększy to presję na Izrael i jego zwolenników, aby się do nich zastosowali. A jeśli Izrael odmówi, doprowadzi to do eskalacji propalestyńskich wysiłków solidarnościowych na całym świecie i wrzuci Izrael w najciemniejsze rejony państwowego pariasa.

W takiej atmosferze pokojowy aktywizm i naciski na nałożenie embarga na broń i bojkoty handlowe, a także bojkoty sportowe, kulturalne i turystyczne staną się bardziej realnymi opcjami politycznymi. To podejście, polegające na aktywizmie społeczeństwa obywatelskiego, okazało się bardzo skuteczne w euroamerykańskich wysiłkach pokojowych podczas wojny w Wietnamie oraz w walce z apartheidem w Republice Południowej Afryki, a także w innych miejscach.

Izrael staje się państwem pariasem ze względu na swoje zachowanie i sprzeciw wobec norm prawnych i moralnych. Zyskał sławę poprzez skandalicznie szczere przyznanie się do ludobójczych zamiarów w stosunku do palestyńskiej ludności cywilnej, którą jako siła okupacyjna ma szczególny obowiązek chronić.

Bycie krajem pariasem lub państwem zbójeckim czyni Izrael bezbronnym politycznie i ekonomicznie jak nigdy dotąd. W tej chwili zmobilizowane społeczeństwo obywatelskie może przyczynić się do stworzenia nowej równowagi sił na świecie, która ma potencjał zneutralizowania zachodniej postkolonialnej imperialnej geopolityki.

Należy również zwrócić uwagę na zaskakujący fakt, że wojny antykolonialne w ubiegłym stuleciu zostały ostatecznie wygrane militarnie przez słabszą stronę. Stanowi to ważną lekcję, podobnie jak świadomość, że walka antykolonialna nie kończy się wraz z osiągnięciem niepodległości politycznej. Musi w dalszym ciągu uzyskiwać kontrolę nad bezpieczeństwem narodowym i zasobami gospodarczymi, jak ilustrują to niedawne antyfrancuskie zamachy stanu w byłych koloniach francuskich w Afryce Subsaharyjskiej.

W XXI wieku sama broń rzadko potrafi kontrolować rezultaty polityczne. Stany Zjednoczone powinny były się tego nauczyć kilkadziesiąt lat temu w Wietnamie, kontrolując pole bitwy i dominując w militarny wymiarze wojny, a mimo to nie udało im się osiągnąć kontroli nad jej politycznym wynikiem.

USA nie mogą wyciągnąć wniosków z takich porażek. Taka nauka osłabiłaby wpływ kompleksu wojskowo-przemysłowo-rządowego, w tym przemysłu zbrojeniowego sektora prywatnego. Zaburzyłoby to równowagę wewnętrzną w USA i znacząco zdyskredytowało globalną rolę geopolityczną, jaką Stany Zjednoczone odgrywają na całym świecie.

Mamy więc do czynienia z pewnym dylematem. Wiemy, co powinniśmy robić, aby zadośćuczynić, jednak dobrze zakorzenione  szczególne interesy uniemożliwiają takie racjonalne korekty, a dysfunkcje militarne i towarzyszące im porozumienia geopolityczne trwają nadal, ignorując po drodze kosztowne niepowodzenia.

Wiemy, co należy zrobić, ale nie mamy siły politycznej, aby tego dokonać. Jednak globalna opinia publiczna zmienia się, a demonstracje na całym świecie budują sprzeciw wobec kontynuowania wojny.

Iran

Mamy do czynienia z ogromnym propagandowym wysiłkiem USA/Izraela, aby powiązać Iran ze wszystkim, co jest uważane za antyzachodnie lub antyizraelskie. Nasiliło się to podczas tego kryzysu, począwszy od ataku przeprowadzonego 7 października przez rzekomego prokurenta Iranu, czyli Hamas. Można zauważyć, że nawet najbardziej wpływowe medium drukowane głównego nurtu, czyli The New York Times rutynowo określa działania Hezbollahu i Huti jako „wspierane przez Iran”. Tacy aktorzy są w sposób wprowadzający w błąd redukowani do roli pełnomocników Iranu.

Ten sposób odmawiania sprawczości aktorom propalestyńskim i przypisywania działań Iranowi stanowi kwestię propagandy państwowej mającej na celu promowanie wojowniczej postawy wobec Iranu w taki sposób, aby pokazać, że Iran jest naszym głównym wrogiem w regionie, podczas gdy Izrael jest naszym lojalnym przyjacielem. Jednocześnie tłumi rzeczywistość, w której irańskie wsparcie dla państw i ruchów politycznych, przyćmiewa to, co Stany Zjednoczone robią w sposób bardziej jawny i wielokrotny.

W dużej mierze nie wiadomo, czego w regionie dokonuje Iran, aby chronić swoje interesy. Bez wątpienia Iran silnie sympatyzuje z walką palestyńską. Sympatie te pokrywają się z jego własnym interesem politycznym, polegającym na tym, aby nie dać się zaatakować oraz minimalizować rolę USA w regionie. Dodatkowo Iran ma wiele problemów wynikających z sił opozycji w jego własnym społeczeństwie.

Myślę jednak, że to niebezpieczna propaganda państwowa buduje tę wrogość wobec Iranu. Uznawanie Iranu za prawdziwego wroga stojącego za wszystkimi antyizraelskimi działaniami w regionie jest wysoce mylące. Ważne jest, aby jak najdokładniej zrozumieć złożoność i nieznane elementy tej sytuacji kryzysowej, która niesie ze sobą niebezpieczeństwo wybuchu szerszej wojny w regionie oraz poza nim. O ile jest powszechnie wiadomo, Iran miał niezwykle ograniczony stopień zaangażowania w bezpośrednie kształtowanie wojny i zmasowany atak Izraela na ludność cywilną Gazy.

Hamas i druga Nakba

Będąc specjalnym sprawozdawcą ONZ ds. naruszeń praw człowieka i międzynarodowego prawa humanitarnego przez Izrael, miałem okazję spotkać się i szczegółowo porozmawiać z kilkoma przywódcami Hamasu mieszkającymi w Doha, Kairze, a także w Gazie. W latach 2010–2014 Hamas publicznie i za pośrednictwem nieoficjalnych kanałów nalegał na 50-letnie zawieszenie broni z Izraelem. Było to uzależnione od wykonania przez Izrael jednomyślnego mandatu Rady Bezpieczeństwa z 1967 r. wyrażonego w rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 242, nakazującego wycofanie swoich sił do przedwojennych granic tzw. „zielonej linii”. Po swoim zwycięstwie wyborczym w 2006 roku Hamas zabiegał także o dalekosiężne zawieszenie broni z Izraelem, trwające nawet aż do 50 lat.

Ani Izrael, ani USA nie odpowiedziałyby na te inicjatywy dyplomatyczne. Hamas, a szczególnie Machel, który był być może najbardziej intelektualnym z przywódców Hamasu, powiedział mi, że ostrzegał Waszyngton przed tragicznymi konsekwencjami dla obu narodów, jeśli konflikt będzie trwał bez zawieszenia broni, co potwierdziły niezależne źródła.

Dokąd mogą udać się Palestyńczycy, gdy ludność cierpi z powodu głodu i ciągłych bombardowań? Jaki jest cel Izraela?

Widzę tak zwane zaangażowanie na rzecz zmniejszenia palestyńskiej obecności w Gazie i na rzecz funkcjonalnej drugiej Nakby. To jest polityka zbrodnicza. Nie wiem, czy to musi mieć formalną nazwę. Nie jest to polityka mająca na celu osiągnięcie czegokolwiek innego niż ścięcie głowy ludności palestyńskiej. Izrael stara się przenieść Gazańczyków na egipski Synaj, a Egipcjanie już dali do zrozumienia, że nie przyjmują tego z zadowoleniem.

To nie jest polityka. To jest pewnego rodzaju groźba eliminacji. Izraelska kampania po 7 października nie była skierowana w stronę terroryzmu Hamasu w prawie tak dużym stopniu, jak w stronę przymusowej ewakuacji Palestyńczyków z Gazy i związanego z tym wywłaszczenia Palestyny na Zachodnim Brzegu.

Gdyby Izrael naprawdę chciał skutecznie zadbać o swoje bezpieczeństwo, należałoby zastosować znacznie wydajniejsze i skuteczniejsze metody. Nie było powodu, aby traktować całą ludność cywilną Gazy tak, jakby była zamieszana w atak Hamasu, a z pewnością nie było żadnego uzasadnienia dla ludobójczej reakcji. Motywacje izraelskie wydają się bardziej związane z dokończeniem Projektu Syjonistycznego niż z przywróceniem bezpieczeństwa terytorialnego. Wszystko wskazuje na to, że Izrael wykorzystał atak z 7 października jako pretekst dla istniejącego wcześniej ogólnego planu pozbycia się Palestyńczyków, których obecność blokuje utworzenie Wielkiego Izraela z suwerenną kontrolą nad Zachodnim Brzegiem i przynajmniej częścią Gazy.

Dla właściwej perspektywy powinniśmy pamiętać, że przed 7 października koalicyjny rząd Netanjahu, który objął władzę na początku 2023 r., był znany jako najbardziej skrajny rząd, jaki kiedykolwiek rządził krajem od czasu jego powstania w 1948 r. Nowy rząd Netanjahu w Izraelu natychmiast dał zielone światło dla przemocy ze strony osadników na okupowanym Zachodnim Brzegu i wyznaczył jawnie rasistowskich przywódców religijnych do administrowania nadal okupowanymi częściami Palestyny.

Była to część końcowej rozgrywki całego syjonistycznego projektu domagania się suwerenności terytorialnej nad całą tak zwaną ziemią obiecaną, umożliwiając powstanie Wielkiego Izraela.

Potrzeba innego kontekstu

Musimy ustalić inny kontekst niż ten, który istnieje obecnie. Oznacza to odmienne spojrzenie ze strony zachodnich zwolenników Izraela. I odmienne wewnętrzne izraelskie poczucie własnych interesów, własnej przyszłości. I tylko wtedy, gdy na elitę, która zaszła tak daleko, wywrze się merytoryczną presję, będzie ona w stanie zachwiać przywiązaniem do tej orientacji.

To do jakich granic posunął się rząd izraelski jest charakterystyczny dla osadniczych państw kolonialnych. Wszystkie one, w tym Stany Zjednoczone i Kanada, zachowały się brutalnie, aby zneutralizować lub eksterminować zamieszkującą je rdzenną ludność. O to właśnie chodzi w tym ludobójczym interludium. Jest to próba realizacji celów maksymalnych wersji syjonizmu, która może odnieść sukces jedynie poprzez wyeliminowanie Palestyńczyków jako prawowitych pretendentów. Nie należy zapominać, że na kilka tygodni przed atakiem Hamasu, także na forum ONZ, premier Benjamin Netanjahu wymachiwał mapą „nowego Bliskiego Wschodu”, z której wymazano istnienie Palestyny.

Niewątpliwie jedną z motywacji Hamasu było zanegowanie poglądu, że Palestyna zrzekła się prawa do samostanowienia i że Palestyna może zostać wymazana. Przypomnijmy sobie stare, urojeniowe, syjonistyczne hasło sprzed epoki Balfoura: „Naród bez ziemi dla ziemi bez narodu”. Takie wypowiedzi tej wczesnej utopijnej syjonistycznej fazy dosłownie wymazały Palestyńczyków, którzy przez pokolenia żyli w Palestynie jako uprawniona ludność tubylcza. Wraz z Deklaracją Balfoura z 1917 r. ta kolonialna wizja osadników stała się projektem politycznym z błogosławieństwem wiodącej europejskiej potęgi kolonialnej.

Biorąc pod uwagę realia postkolonialne, izraelski projekt jest historycznie niezgodny i skrajny. Obnaża rzeczywistość polityki Izraela i nieuniknioną reakcję oporu wobec Izraela jako państwa supremacyjnego. Propaganda państwa izraelskiego i zarządzanie dyskursem publicznym na przestrzeni lat przyćmiły maksymalistyczny program syjonizmu i nie wiemy jeszcze, czy była to zamierzona taktyka, czy też po prostu odzwierciedlała fazy rozwoju Izraela.

Może się to okazać chwilą jasności nie tylko w odniesieniu do Strefy Gazy, ale także do ogólnych perspektyw trwałego pokoju i sprawiedliwości między tymi dwoma pogrążonymi w konflikcie narodami.

Richard Falk – jest emerytowanym profesorem prawa międzynarodowego im. Alberta G. Milbanka na Uniwersytecie Princeton i pełnił funkcję specjalnego sprawozdawcy ONZ ds. praw człowieka w Palestynie, a obecnie jest współorganizatorem wydarzenia SHAPE (Save Humanity and Planet Earth).

Źródło: https://www.commondreams.org/opinion/west-enabling-genocide-gaza