Breaking the Silence: W realiach okupacji palestyńscy cywile nie istnieją – są tylko potencjalni terroryści.

Breaking the Silence: W realiach okupacji palestyńscy cywile nie istnieją – są tylko potencjalni terroryści.

Wypowiedź żołnierza IDF, który w latach 2001-2003 służył w jednostce Sahlav w Hebronie.

Przez około półtora roku na co dzień miałam do czynienia z okupacją. Podobnie jak wiele innych kobiet i mężczyzn żołnierzy pełniących służbę na Palestyńskich Terytoriach Okupowanych, wystarczająco szybko dowiedziałam się jakie rodzaje zachowań są dopuszczalne i czego oczekuje się ode mnie jako bojownika w tej rzeczywistości. I nauczyłam się wykonywać zadania, które były do mnie przypisane, czyli – kontrolować Palestyńczyków. Nauczyłam się mówić językiem okupacji, językiem nakazów i żądań. To stało się moim językiem ojczystym.

W realiach okupacji nie istnieją palestyńscy cywile, są tylko potencjalni terroryści. Każdy Palestyński mężczyzna może mnie w każdej chwili zaatakować, każda palestyńska kobieta jest  niebezpieczna. Oni nie mają twarzy ani żadnych praw. Naszym zadaniem jest rządzić. Aby to zrobić, musimy sprawić, aby Palestyńczycy nas słuchali, a będą posłuszni tylko wtedy, kiedy będą się nas bać.

Chciałabym stanąć na moim posterunku w sercu Hebronu, w środku 8-godzinnej zmiany. Chciałabym spotkać tych samych ludzi, których spotykałam prawie za każdym razem, kiedy byłam na służbie. I już wiedziałam, gdzie mieszkają, wiedziałam, która jest w ciąży, a która właśnie urodziła. Wiedziałam też kto jest czyim krewnym, mogłam zobaczyć, kiedy ktoś zakupił nowe ubrania dla dzieci.

Tę dziewczynę też znam, a ona zna mnie. Przechodzi przez mój posterunek prawie codziennie. Ma 16 lat, znam jej imię. Dziś rano, też przechodzi. „Stop!” Ona zatrzymuje się i odwraca się do mnie. Obie wiemy dokładnie, co będzie dalej. „Daj mi swój dowód tożsamości!” Rozkazuję jej. „Dokąd idziesz?” Pytam, choć wiem, że jest w drodze do szkoły. „Do szkoły” ona odpowiada. „Czekaj”. I wracam na posterunek, aby skontaktować się z centralą i sprawdzić czy nie jest na liście poszukiwanych, choć wiem, że nie jest.

„Dlaczego?” Ona próbuje dowiedzieć się, dlaczego ją dzisiaj zatrzymałam. „Co, dlaczego? Bo tak” Odpowiadam ze złością. Jak ona śmie zapytać. Podjeżdża jeep Straży Granicznej. „Co jest?” – pytam chłopaków. „Świetnie. Kto to jest? ” pyta jeden ze strażników, wskazując na dziewczynę stojącą obok mnie. „To tylko jakaś Arabka, która nie chciała mnie słuchać, niegrzeczna jak diabli”. „Czy potrzebujesz pomocy?” Pyta, a oboje wiemy, co taka pomoc będzie oznaczać. „Nie, dzięki. Myślę, że jak postoi ze mną na posterunku to wystarczy tym razem” odpowiadam z uśmiechem, a patrol udaje się w dalszą drogę. Ona będzie stać ze mną na punkcie kontrolnym przez dwie lub trzy godziny. Jeśli będzie nadal niegrzeczna, mogę ją nawet przekazać następnej zmianie, która będzie ją także trzymać, dopóki się w końcu nie nauczy nie stawiać oporu. Nie jestem nawet pewna, co zrobiła, by na to zasłużyć, ale wiem, że musi się nauczyć, że jestem władcą i że musi mnie słuchać i się bać.

W każdej chwili w czasie mojej służby na Palestyńskich Terytoriach Okupowanych czułam, że to obrona mojego kraju. W 99 procentach zatrzymania lub aresztowania Palestyńczyków były po to, aby im pokazać, kto tu sprawuje rządy, a nie z powodu jakichś konkretnych informacji. Ja też czułam, że pojechałam tam, aby bronić państwa Izrael i byłam zdecydowana robić to w najlepszy możliwy sposób. Wiedziałam, że tylko wtedy, gdy zawsze będą mi posłuszni, nie odważą się zaatakować ani mnie ani mojego kraju.

Na izraelskim posterunku wojskowym w sercu palestyńskiego miasta naprawdę wierzyłam w to, czego mnie uczono – fakt, że kobiety, dzieci, mężczyźni i osoby starsze boją się mnie pomaga zapewnić bezpieczeństwo mojej ojczyźnie. Wówczas, w realiach okupacji, to miało sens.

Sens ten sprawił, że podczas piątkowej kolacji w domu, kiedy naturalnie opowiedziałam mojej rodzinie, co zrobiłam w ubiegłym tygodniu, oraz o zatrzymaniu na posterunku palestyńskiej dziewczynki za to, że mnie nie słuchała, widziałam jak moja rodzina poruszała się niespokojnie na swoich miejscach. Wyjaśniłam im, że w taki sposób sprawiamy, że Palestyńczycy się nas boją, i że z powodu tego strachu, każdy z nich dwa razy się zastanowi zanim zdecyduje się na zamach samobójczy. Brzmiało to dla mnie prosto i logicznie. Takie były wyjaśnienia moich dowódców dla naszej działalności i je przyjęłam. Po kilku sekundach ciszy, moja mama poprosiła mnie, abym jej więcej nie mówiła, co ja „tam” robię. I dodała: „Po prostu wróć bezpiecznie do domu”.

Byłam po cichu zła, nie rozumiałam. Ale dlaczego nie chcesz słuchać? Po tym wszystkim co zrobiłam aby Was chronić! Robię to, czego moi dowódcy mnie nauczyli. Więc dlaczego mam milczeć? Byłam zirytowana, ale trzymałam język za zębami. Podczas kolejnego weekendu w domu, zaczęłam myśleć, o tym milczeniu i niepojętej odległości pomiędzy rzeczywistością okupacji i milczeniem. Ale myśli te rozbrzmiewały tylko przez bardzo krótki czas. Niedzielny poranek sprowadzał mnie z powrotem do rzeczywistości zmiany straży oraz gotowości. Realia okupacji nie pozwalały myśleć o niczym innym jak tylko o przetrwaniu. Tak więc byłam przekonana, że moim sposobem na przetrwanie było użycie siły i przemocy. W realiach okupacji, jeśli jesteś „myślącą” kobietą to oznacza, że jesteś słaba. Jeśli jesteś wrażliwa w takich sytuacjach, nigdy nie będziesz „jednym z chłopaków”.

Dopiero po latach spędzonych bez wkładania munduru mogłam zacząć odczuwać ból tej palestyńskiej dziewczyny na punkcie kontrolnym. To jest proces otrzeźwienia. Teraz – całą dekadę później przerwałam milczenie.

Przez te dziesięć lat tłumiłam swoje własne czyny i przyswajałam potrzebę milczenia. Milczałam, bo zbyt bałam się konfrontacji z moimi kolegami i dowódcami, bałam się przekleństw i wyzwisk. Przerwałam milczenie, ponieważ teraz zdałam sobie sprawę, że milczenie jest częścią tego, co pozwala, aby takie rzeczy działy się nieustannie. Jest to motywowane strachem i oparte na ślepej wierze. Przede wszystkim zdałam sobie sprawę z tego, że moje milczenie umożliwia tym, którzy mnie tam wysłali, mojej rodzinie i moim przyjaciołom, a także całemu społeczeństwu izraelskiemu, odwrócić wzrok od okupacji.

Gil Hilel jest aktywna w organizacji Breaking the Silence.

Źródło: http://www.independent.co.uk/

tłum. DM