Michel Sfard: Izraelskie represje wymierzone w organizacje humanitarne to część ataku na demokrację.

Michel Sfard: Izraelskie represje wymierzone w organizacje humanitarne to część ataku na demokrację.

Nie trzeba być Sherlockiem Holmesem aby zrozumieć, że izraelska demokracja znajduje się pod ostrzałem. Rzeczywistość wokół nas roi się od dowodów. Przegłosowano cała gamę przepisów zaprojektowanych tylko po to, aby ograniczyć dyskurs publiczny i swobodę działania (np.: „Prawo dotyczące Nakby”, prawo zakazujące udzielania poparcia akcjom bojkotu czy propozycje ustaw lojalnościowych). Rząd podburza społeczeństwo przeciwko organizacjom praw człowieka, przedstawiając je jako agentów zdradzieckich, antyizraelskich ruchów wywrotowych.

Podjęto również próbę odcięcia źródeł finansowania tych organizacji (zarówno przez proces legislacyjny jak i bezpośrednie apele do donorów). Starano się powstrzymać protestujących w Szejk Dżarra czy na Bulwarze Rotszylda (dokonując masowych aresztowań pod fałszywym pretekstem, wzywając organizatorów protestów do odbycia „dyskusji” z udziałem policji i izraelskich służb bezpieczeństwa Szin Bet, używając przemocy i stosując drakońskie ograniczenia wobec protestujących).

Do tej listy możemy również dołączyć publikacje prasowe, które rozpowszechniały list demonstrantów z wykreślonym zdaniem oskarżającym szefów gazet o pełnienie roli tuby propagandowej izraelskiego rządu.

W obliczu tych dowodów, nawet dr Watson doszedłby do oczywistego wniosku – mamy do czynienia z demontażem izraelskiej demokracji i próbą wprowadzenia czegoś na wzór demokracji „putinowskiej”, w której odszczepieńcy nie mają innego wyboru niż poddać się i dołączyć do zwycięskiej  większości.

Wszystkie te akcje mają jeden wspólny punkt, stanowiący klasyczny objaw upadku demokracji: rządową kampanię zastraszania wymierzoną w międzynarodowe organizacje humanitarne.

Ron Prosor, ambasador Izraela przy Organizacji Narodów Zjednoczonych, wysłał list do  podsekretarza ONZ ds. Humanitarnych z żądaniem „uregulowania” statusu Biura ONZ ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej na Palestyńskich Terytoriach okupowanych  (Haaretz, 15 lipca).

OCHA koordynuje działania kilkudziesięciu międzynarodowych organizacji humanitarnych i agencji pomocowych na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy. Zadaniem tych organizacji jest m.in zapewnienie wyżywienia i schronienia najbardziej potrzebującym, pomoc w stworzeniu nowych miejsc pracy, ale przede wszystkim odbudowa zniszczeń powstałych w wyniku izraelskich operacji wojskowych.

W ostatnich latach OCHA koncentrowała się na kwestiach humanitarnych i pracy organizacji międzynarodowych w Jerozolimie Wschodniej oraz strefie C na Zachodnim Brzegu, gdzie Izrael stosuje administracyjne prawo cywilne. Polityka izraelska realizowana zarówno w Jerozolimie Wschodniej jak i na Zachodnim Brzegu ma na celu maksymalne ograniczenie obecności ludności palestyńskiej w Strefie C, tak aby te tereny mogły zostać w przyszłości wykorzystane do izraelskich celów.

Przeszkodą w realizacji tych działań są właśnie międzynarodowe organizacje humanitarne, ponieważ udzielana przez nie pomoc (w postaci namiotów, wody i energii elektrycznej) umożliwia Palestyńczykom pozostanie na swojej ziemi.

Zadaniem Biura Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej na Palestyńskich Terytoriach Okupowanych (OCHA)  jest koordynacja oraz publikowanie analiz i raportów. Praca OCHA jest wysoko ceniona, głównie ze względu na precyzyjne i kompleksowe opracowania rozpowszechniane wśród dyplomatów. Tak duży sukces, któremu towarzyszą wysiłki organizacji humanitarnych dążących do zmiany dyskryminującej polityki wdrażanej przez izraelską administrację cywilną denerwuje najbardziej izraelskich urzędników takich jak Prosor.

Obok listu Prosora do ONZ, w ciągu ostatnich tygodni pracowników międzynarodowych organizacji humanitarnych wzywano na spotkania z przedstawicielami biura koordynacyjnego izraelskiej Administracji Cywilnej. Podczas tych spotkań zobowiązano ich do przekazania szczegółowych informacji na temat swojej pracy. Powiedziano im również, że ich działalność jest nielegalna i ze mogą zostać za nią ukarani. Wielu organizacjom odmówiono wystawienia wiz pracowniczych dla członków ich personelu. Podczas prób wyjaśnienia przyczyn odmowy przyznania wiz przedstawicieli organizacji humanitarnych spotykały pogróżki, z których wynikało, że kontynuacja ich pracy stoi pod znakiem zapytania.

U podstaw pogróżek wysuwanych przez Izrael wobec międzynarodowych organizacji humanitarnych działających na Palestyńskich Terytoriach Okupowanych leży żądanie powstrzymania się od udzielania wsparcia, które pomaga społecznościom lokalnym pozostać na swojej własnej ziemi. Istnieje realne ryzyko, że pracownicy tych organizacji zostaną wydaleni z kraju przez rząd Izraela. Gdyby tak się stało, Izrael dołączyłby do Sudanu, który zachował się podobnie, kiedy jego prezydent Omar al-Baszir został oskarżony o zbrodnie przeciwko ludzkości.

Ten scenariusz może przynieść otrzeźwienie.

Działania, których celem jest ograniczenie skali obywatelskiego protestu przeciwko polityce rządu, wzywanie działaczy na „dyskusje”, delegalizowanie kampanii bojkotu i piętnowanie dysydentów łączą się z działaniami, których celem jest kontrolowanie pracy organizacji udzielających pomocy humanitarnej na Palestyńskich Terytoriach Okupowanych.

Ataki przeciwko opozycji politycznej w kraju oraz przeciw międzynarodowym organizacjom humanitarnym to objawy tej samej choroby.

Michael Sfard

Autor jest izraelskim prawnikiem specjalizującym się w międzynarodowym prawie humanitarnym oraz międzynarodowym systemie praw człowieka.

źródło: Haaretz

tłum. Aneta Jerska