Genet o rewolucji palestyńskiej. Pisarz z karabinem na ramieniu

Genet o rewolucji palestyńskiej. Pisarz z karabinem na ramieniu

W przedmowie do polskiego wydania Zakochanego jeńca egipska pisarka Ahdaf Soueif zauważyła, że pisząc tę książkę „Genet, wielki wywrotowy twórca obrazów wiedział, że znalazł swój temat i że ten temat odnalazł także jego.”

Dla znawców pisarstwa Jeana Geneta banałem jest stwierdzenie, że stanowiło ono integralną część jego życia. Warto jednak zacząć od tego bo dziś autor Pokojówek nie jest niestety najbardziej znaną gwiazdą francuskiego literackiego firmamentu ustępując pola miernym, ale dbającym o rozgłos literatom czy jeszcze bardziej zmediatyzowanym filozofom z salonów władzy. Integralny związek życia i pisania u Geneta warto podkreślić przy okazji ukazania się polskiego przekładu jego ostatniej książki pt. Zakochany jeniec. Jej lektura stanowi bowiem nie tylko doznanie literackie, ale także doświadczenie ze wszech miar polityczne. Zakochanego jeńca można by określić mianem literackiego reportażu, gdyby nie degradacja tego gatunku postępująca wprost proporcjonalnie do wzrostu jego popularności. Dzieło Geneta daleko wykracza poza tę formułę zasługując sobie raczej na miano wyrafinowanego estetycznie aktu walki.

Książka powstała jako plon kilku wypraw autora na Bliski Wschód, do jordańskich obozów palestyńskich uchodźców i baz partyzanckich Al- Fatah w heroicznym okresie tej organizacji. Tak się złożyło, że daty podróży Geneta mają znaczenie symboliczne dla historii palestyńskiego ruchu wyzwoleńczego. Pierwszy wyjazd miał miejsce w 1970 r. tuż po czarnym wrześniu, ostatni w połowie lat 80. Dzieliła je cała epoka – na początku lat 70. francuski pisarz jest świadkiem palestyńskiego przebudzenia, momentu wielkiej mobilizacji i czasu nadziei, w połowie lat 80. składa wizytę na pobojowisku. Oba te punkty wyznaczają początek i koniec cyklu walki Palestyńczyków, który zaczyna się od klęski państw arabskich w wojnie z Izraelem w 1967 r. i będącej jej konsekwencją emancypacji ruchu palestyńskiego spod ich kurateli, a kończy ewakuacją kierownictwa OWP do Tunisu po wielotygodniowej obronie Bejrutu w 1982 r. i masakrą uchodźców z obozów Sabra i Szatila w okupowanej przez wojska izraelskie stolicy Libanu.

Genet stworzył sugestywny obraz rebelii, narodzin ruchu rewolucyjnego działającego we wrogim środowisku. Jego książka pozwala zrozumieć jak to możliwe, że straceńcza walka wydana kilku państwom i mocarstwom przez garstkę uchodźców nie skończyła się natychmiastową klęską. Jak mogła trwać tak długo wynosząc sprawę palestyńską do poziomu jednej z najważniejszych kwestii międzynarodowych, przekuwając swe wszystkie klęski w moralne i polityczne zwycięstwo.

Książka Geneta przywraca właściwe miejsce pojęciu rewolucji palestyńskiej. Dziś mało kto pamięta, że walka Palestyńczyków była czymś więcej niż tylko rewindykacją praw narodowych konkretnej grupy etnicznej, że od początku miała wymiar uniwersalny. Na scenie historycznej objawiła się jako rewolucja przeciw reżimom arabskim, które otworzyły swe granice przed ofiarami izraelskiej czystki etnicznej w Palestynie w 1948 r. i oficjalnie wspierały ich aspiracje, ale w rzeczywistości chciały kontrolować uchodźców i używać tylko dla własnych celów. Gdy korzystając z kryzysu legitymacji rządów w Ammanie i Damaszku po klęsce w wojnie sześciodniowej Palestyńczycy postanowili wziąć swój los w swe ręce, i zaczęli tworzyć własne organizacje bojowe, rzucili tym samym wyzwanie nie tylko Izraelowi, ale także arabskim władzom „przyjaźnie” trzymającym ich za gardło. Tekst Geneta wspaniale oddaje charakter tego wybuchu, rebelii przeciw wszystkim rządzącym w regionie. To klucz do zrozumienia czym tak naprawdę jest kwestia palestyńska dla ludzi na Bliskim Wchodzie. Ileż to razy przeróżni eksperci od regionu w europejskich, a także polskich mediach stawiają znak równości między Palestyńczykami a „Arabami”, między sprawą palestyńską a interesami stolic regionu, między walką Palestyńczyków, a konfliktem arabsko-izraelskim. W ten sposób ułatwiają sobie pracę, ale tylko zaciemniają sprawę. Usuwają z pola widzenia linię frontu jaka po 1967 r. wyrosła między ruchem palestyńskim, a rzekomo wspierającymi go państwami. Tymczasem bez jej uwzględnienia nie powiodą się żadne próby zrozumienia tego co dzieje się w regionie. Rozłam między Palestyńczykami a reżimami arabskimi wpłynął na linie konfliktów i antagonizmów na Bliskim Wschodzie w równym stopniu jak izraelski kolonializm. Od chwili swej polityczno-organizacyjnej emancypacji Palestyńczycy stali się problemem, wyklętym ludem Bliskiego Wschodu, źródłem rosnącego napięcia, nieustającą prowokacją, zarzewiem niepokojów, zapalnikiem rebelii, zagrożeniem zarówno dla panujących dynastii, religijnych autorytetów jak i nowoczesnych dyktatorów w mundurach czy garniturach. Zarażają klasy ludowe swym przykładem, przenikają pory społeczeństw, sami pozbawieni państwa stanowią wyzwanie dla wszystkich państw, w których się pojawią. Bez uświadomienia sobie paniki jaką wywołał w Ammanie, Damaszku, Kairze czy Bejrucie bunt kilku milionów uchodźców rozproszonych na terytoriach tych krajów nie sposób zrozumieć represji i pogromów zgotowanych Palestyńczykom najpierw w Jordanii i Libanie, potem w Kuwejcie, Iraku, Libii, a dziś powtarzających się w Syrii.

Punktem odniesienia dla bliskowschodniej relacji Geneta są epizody z walki amerykańskich Czarnych Panter – radykalnej organizacji walczącej o prawa Afroamerykanów. Genet przyjechał do Jordanii niemal prosto z USA pod wrażeniem specyficznej kultury oporu rozwijanej przez Pantery. W nieco bardziej dojrzałym wydaniu doświadczył jej wśród fedainów. Wyczuwane przez autora na najbardziej podstawowym poziomie egzystencjalnym podobieństwo dwóch ruchów wyzwoleńczych odwołujących się do podobnych haseł i idei wydaje się w tym kontekście czymś oczywistym. Zakochany jeniec zarysowuje więzy wyznaczające ramy efemerycznej i nigdy nie sformalizowanej międzynarodówki oporu, która w pewnym momencie połączyła młodych ludzi na różnych kontynentach, a z dzisiejszej perspektywy jawi się jako znak firmowy przełomu lat 60. i 70. XX wieku.

Podczas wielomiesięcznych pobytów w Jordanii, Syrii i Libanie w latach 1970-1972 Genet przygląda się obozom i bazom, widzi i dzieli biedę uchodźców palestyńskich dorównującą nędzy jordańskich Beduinów, składa wizyty w bogatych rezydencjach palestyńskiej burżuazji i uczestniczy w patrolach, na które wyprawiają się jej najlepsi synowie, którzy zamienili przywileje na walkę z bronią w ręku. Przede wszystkim jednak, mimo bariery językowej udaje się mu nawiązać prawdziwą więź z fedainami. Paradoksalnie pomaga mu świadomość własnego wyobcowania, ograniczeń obserwatora przybywającego z Zachodu. Mniej paradoksalnie Geneta łączy z jego gospodarzami także własna biografia – doświadczenie nigdy nie pogodzonego ze swym losem wyrzutka, pariasa i wygnańca. Dzięki tej bliskości Zakochany jeniec to coś więcej niż literatura zaangażowana. Raczej pisarstwo uczestniczące.

Subtelne portrety młodych fedainów, impresje z obozowej codzienności, obrazy pełne homoerotycznego napięcia przeplatają się z elementami politycznej analizy, próbami rekonstrukcji tła historycznego i geopolitycznego kontekstu wydarzeń, te zaś znowu przechodzą w relacje z dramatycznych epizodów ataku wojsk jordańskiego monarchy Husajna na palestyńskie enklawy we wrześniu 1970 r., ze scenami wyczekiwania, walki, ukrywania się i ucieczki. Pojawia się też Izrael widziany oczami partyzantów. Zawsze jako obszar zewnętrzny, niedostępny, odgrodzony systemami zasieków, pozostający ostatecznym celem wszystkich wysiłków fedainów i czasem także celem ich misji, które niemal zawsze kończą się tak samo tragicznie.

W jednym z wywiadów Genet wyznał, że zawsze ciągnęło go do buntowników. Zakochany jeniec daje przejmujące świadectwo siły tego przyciągania, ale też różni się od wcześniejszych utworów autora Matki boskiej kwietnej. Geneta nie zajmuje tu bunt jako taki. Podobnie jak to uczynił w czasie wojny algierskiej dramatem Parawany staje po stronie konkretnej sprawy politycznej. Dojrzały Genet-pisarz daje świadectwo dojrzałości Geneta-buntownika.

W ten sposób powstał wspaniały poetycki hołd, który nie jest tylko opowieścią o bohaterach słusznej sprawy, ale poruszającym aktem politycznej solidarności.

Przemysław Wielgosz

Tekst ukazał się w miesięczniku „Le Monde Diplomatique – edycja polska”

Jean Genet, „Zakochany Jeniec”, przeł. Jacek Giszczak, WAB, Warszawa 2012, s. 485.