Nadzieje i rozczarowania palestyńskiej młodzieży

Nadzieje i rozczarowania palestyńskiej młodzieży

Uznanie Jerozolimy za stolicę Izraela przez administrację Donalda Trumpa pogrążyło i tak już czysto fasadowy „proces pokojowy”, potęgując dramatyczną sytuację na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy, gdzie od końca marca trwają demonstracje. Izraelskie represje przyniosły śmierć ponad setki osób. Głównym ich celem jest palestyńska młodzież, w tym nieletni. Wielu młodych z nich zrywa z formami aktywizmu pokolenia swoich rodziców.

Palestyńskie flagi łopoczą na wietrze wzdłuż głównej alei Uniwersytetu w Bir Zajt na przedmieściach Ramalli, w mieście będącym stolicą Autonomii Palestyńskiej. Niedaleko tablicy upamiętniającej 28 „męczenników” – studentów tej uczelni zabitych przez izraelskie wojsko, orszak zaczyna swój marsz. Członek sił porządkowych biega z jednej strony orszaku na drugą. Ukryty pod hełmem bojowym i ubrany w strój w barwach maskujących z granatami i pasem amunicji, nadaje on tempo młodym kobietom i mężczyznom w oliwkowych drelichach z twarzami ukrytymi pod kefijami. Wszyscy skandują hasła na cześć zbrojnego oporu. Niosą transparenty w barwach Fatahu, oddając hołd zmarłemu prezydentowi Jasirowi Arafatowi (1929-2004), oraz hasła ku czci szajcha Ahmada Jasina (1937-2004), założyciela Islamskiego Ruchu Oporu (Hamas). Organizatorzy marszu należą do młodzieżówki Fatahu (Szabiba), partii prezydenta Mahmuda Abbasa. Podkreślali, że ich marsz odwołuje się do obu wielkich frakcji palestyńskich, które na próżno próbują wcielić w życie porozumienie o „pojednaniu”. Podpisane w październiku 2017 r. porozumienia miało zamknąć ponad dziesięcioletni okres rywalizacji i bratobójczych walk.

Kilku studentów socjologii, stojąc z boku, obserwuje przemarsz z marsowymi minami. „To tylko folklor”, rzuca 20-letni Rami T (1). „Oto co Fatah i władze palestyńskie mają do zaproponowania młodym ludziom: symboliczne gesty. Wszystko oprócz poważnej akcji politycznej. Reżim nie zamierza wywoływać masowej mobilizacji, która mogłaby przynieść wymierne skutki. Boi się, by upolitycznienie młodych nie skończyło się buntem przeciwko niemu samemu”. Podczas gdy ponad 70% populacji ma mniej niż 30 lat, upolitycznienie młodych jest bardzo delikatną kwestią dla palestyńskich przywódców, których prawomocność jest coraz mocniej podważana. Przed porozumieniami z Oslo z 1993 r. i powstaniem Autonomii Palestyńskiej za szkolenie ideologiczne młodych, zwłaszcza poprzez organizowanie obozów letnich oraz wolontariatu, odpowiedzialna była Najwyższa Rada do spraw Młodzieży i Sportu, instancja podlegająca Organizacji Wyzwolenia Palestyny (OWP). W 1993 r. powołano do życia Ministerstwo do spraw Młodzieży i Sportu, aby „dać młodym możliwość działania w dziedzinie gospodarczej, społecznej i politycznej”. W miarę upływu czasu działalność szkoleniowa podupadała, aż w końcu w  2013 r. ministerstwo zostało zawieszone, a jego zadania przejęła Najwyższa Rada podlegająca Mahmudowi Abbasowi.

Represje i widmo depolityzacji

Zdaniem Jusufa M, 22-latka, również studenta socjologii, „Władze palestyńskie chcą odepchnąć młodych od autentycznego aktywizmu, obecnego w terenie i przeszkodzić im w wypracowaniu nowych sposobów działania w dziedzinie politycznej. Od początku lat 2000. i po niepowodzeniu procesu z Oslo, młodym brakuje punktów odniesienia. Ogarnia nas coraz większa złość. Naród palestyński nie ma żadnych zdobyczy politycznych. Rozdźwięk między Fatahem a Hamasem jest oburzający. Okupacja jest stałym elementem rzeczywistości. Codziennie odczuwamy na własnej skórze wynikającą z niej przemoc. Nasza sytuacja społeczna i ekonomiczna jest bardzo niestabilna. Spełnione są wszystkie warunki, by doszło do mobilizacji na wielką skalę”.

Jak wynika z niedawno przeprowadzonego badania (2), młodzi ludzie „są najliczniejszymi ofiarami walki przeciwko [izraelskiej] okupacji, jeżeli chodzi o liczbę zabitych, rannych, zatrzymanych czy więzionych”, a spośród 95 Palestyńczyków zabitych w 2017 r. przez izraelską armię albo osadników 50 miało mniej niż 25 lat (3). Uderzają w nich dotkliwie trudności, które nękają gospodarkę kraju, w którym stopa bezrobocia szacowana jest na 27% (18% na Zachodnim Brzegu, 42% w Strefie Gazy), i – jak wynika z danych ONZ (4) – jest jedną z „najwyższych na świecie” i osiąga „rzadko spotykany od Wielkiego Kryzysu pułap”. Na Zachodnim Brzegu bez pracy pozostaje około jednej trzeciej młodych ludzi w wieku od 15. do 29. roku życia, a odsetek ten wzrasta dodatkowo niemal o połowę w odniesieniu do kobiet, które stanowią większość młodych absolwentów uczelni. Jedynie 40% młodych Palestyńczyków w kraju włączonych jest w rynek pracy, a w Strefie Gazy bezrobotnych jest 56% ludzi w przedziale wiekowym od 15 do 29 lat. O ile odsetek osób z wyższym wykształceniem jest tu jeden z najwyższych w świecie arabskim (44% według UNESCO), o tyle studenci mają bardzo niewielkie szanse na zatrudnienie, gdy już uzyskają dyplom. Wielu z nich zmuszonych jest szukać pracy na czarnym rynku, gdzie najczęściej dostają wynagrodzenie poniżej płacy minimalnej ustalonej przez władze palestyńskie (2,4 dolara, czyli 2 euro za godzinę) i nie mają żadnych świadczeń socjalnych.

Dwudziestoletnia Huda studiuje dziennikarstwo na Uniwersytecie Betlejemskim, wysepce zieleni położonej w wyższych partiach zatłoczonego miasta, gdzie masowo zjeżdżają z Izraela autobusy turystyczne na krótką wizytę w Bazylice Narodzenia Pańskiego. Ta katolicka uczelnia, której 3/4 kadr stanowią muzułmanie, a około 80% – kobiety, przyjmuje prawie 3,5 tys. studentów. Huda A., pochodząca z Jerozolimy Wschodniej, gdzie palestyńskie uczelnie wyższe są zakazane przez Izrael, z powodu izraelskich blokad spędza każdego dnia 3 godziny na przejazdach między uniwersytetem a świętym miastem, oddalonymi od siebie zaledwie 6 km. Opowiada o sytuacji, która stale się pogarsza: „Okupacja jest poważnym obciążeniem dla studenckiego życia. To ona wpływa na nasze wybory, na przykład decyzję o rodzaju uczelni, na której mamy studiować. Jeśli ktoś mieszka w Jerozolimie, zastanowi się dwa razy zanim zgłosi się na Bir Zajt albo do Nabulusu, choćby ze względu na wprowadzane przez Izrael ograniczenia swobody poruszania się (5). Jednak uniwersytet pozostaje kokonem, który nie kształci nas pod względem politycznym tak, abyśmy byli w stanie stawić czoło tej sytuacji. Dla naszych poprzedników studia oznaczały wybór partii i zaangażowanie w działalność. Dziś już tak nie jest”. Wielu studentów i wykładowców, z którymi rozmawialiśmy, uskarżało się na to, że ani Fatah, ani Hamas nie mają do zaproponowania żadnego projektu politycznego, który byłby w stanie zmobilizować młodzież i umożliwić powstanie elity zdolnej do przejęcia przywództwa w ruchu narodowym.

Takie zarzuty słyszeliśmy zresztą wielokrotnie. Na przykład na Uniwersytecie Betlejemskim, gdzie uczestniczenie w przedpołudniowych luźnych zajęciach uświadomiło nam niejednoznaczność sytuacji. Z jednej strony, na zacienionej części dziedzińca prawie dwie setki radosnych i rozkrzyczanych studentów uczestniczyło w grze w pytania i odpowiedzi, które skandowane były przy akompaniamencie zachodnich piosenek i libańskiego popu. Z drugiej, na prawie pustym amfiteatrze około 30 studentów w skupionej atmosferze prowadziło dyskusję na temat kontrowersyjnego prawa o przestępczości elektronicznej przyjętej przez Autonomię Palestyńską w czerwcu 2017 r. Tekst ten, mający być oficjalnie regulacją odnośnie korzystania z Internetu i sieci społecznościowych, pozwala na aresztowanie każdego, kto tym, co pisze w sieci narusza „integralność państwa, porządek publiczny lub bezpieczeństwo wewnętrzne albo zewnętrzne kraju” czy też zagraża „jedności narodowej i ładowi społecznemu” (6). Prawo to, oceniane przez znaczną część społeczeństwa obywatelskiego jako sprzeczne z prawami podstawowymi, ma zmusić do milczenia i pozwala karać krytycznych wobec reżimu dziennikarzy, opozycjonistów, lecz również działaczy i młodzież, bardzo aktywnych na portalach społecznościowych, które pełne są ostrych słów pod adresem władz. Świadczyć może o tym choćby zatrzymanie we wrześniu ubiegłego roku przez palestyńskie służby bezpieczeństwa Isy Amro, lidera ruchu Młodzież Przeciwko Osadnictwu z Hebronu (al-Chalil), który potępiał na Facebooku aresztowanie dziennikarza domagającego się dymisji Mahmuda Abbasa. Isa Amro był już zresztą wcześniej zatrzymany przez izraelskie wojsko w lutym 2016 r. za organizację pokojowej manifestacji przeciwko osadnictwu (7)…

Zostałem aresztowany za aktywizm

Jednym z inicjatorów toczącej się na uniwersyteckim dziedzińcu debaty jest Jasir D., 23-letni student dziennikarstwa. Nie dziwi go ani trochę brak zainteresowania studentów tematem, który przecież dotyczy w pierwszej kolejności ich samych, ani bierne przyjmowanie prawa, które narusza swobodę wypowiedzi i prawo do życia prywatnego. „Nasi rodzice są zachęcani przez rząd do zaciągania kredytów na konsumpcję (8), a przez to nie mogą zdobyć się na zakwestionowanie ustalonego porządku. Jeśli chodzi o młodych, to chcą się oni dobrze bawić. Dlatego oferuje się im złudzenie, że mogą to robić tak jak gdziekolwiek indziej. To nie znaczy, że nie są uświadomieni politycznie; oni po prostu nie odnajdują się w żadnej z istniejących sił. Według jednego z badań 73% Palestyńczyków w grupie wiekowej 15-29 lat przyznaje, że nie należy do żadnej partii i żywi nie ma zaufania do żadnych instytucji (9).

Dwudziestodwuletnia Manal, studentka informatyki, od początku uczestniczy w debacie. Popiera pisarza i kronikarza Hamdiego Faradża, gdy ten krytykuje „ograniczające wolność prawo, mające odebrać głos dysydentom” i nie kryje rozdrażnienia, gdy obrońca kręgów władzy przekonuje, że „trudna sytuacja [Palestyńczyków] wymaga powściągliwości i poczucia odpowiedzialności, a całkowita wolność słowa nie jest ani możliwa, ani pożądana”. Czy jednak jest gotowa zaangażować się politycznie? Odpowiada zakłopotana: „Jestem zdecydowana to zrobić, lecz to nie jest takie proste. Jest pewna zasada, którą doskonale znają wszyscy młodzi: zajmować się polityką oznacza wcześniej czy później trafić do więzienia, izraelskiego albo palestyńskiego. Dla kobiety to może mieć dramatyczne konsekwencje. Pomijając już skutki fizyczne i psychiczne, pobyt w więzieniu pociąga za sobą ryzyko, że kobieta nigdy nie znajdzie męża, ponieważ nasze społeczeństwo jest nadal bardzo tradycyjne, a reputację kobiety, która przebywała w więzieniu, mogą zniszczyć wszelkiego rodzaju plotki. Szum w prasie międzynarodowej wokół sprawy 16-letniej Ahed Tamimi, zatrzymanej w grudniu ubiegłego roku za szarpaninę z dwoma izraelskimi żołnierzami nie przyniósł żadnych korzyści innym aresztowanym kobietom. Od 1967 r.  przez izraelskie więzienia przewinęło się niemal 800 tys. Palestyńczyków z terytoriów okupowanych, a zatem dwóch z pięciu dorosłych, często w ramach zatrzymania administracyjnego, bez postawienia zarzutów czy procesu. Wśród nich było 15 tys. kobiet.

Zbliżony do radykalnej lewicy Wisam Dż., 26-latek studiujący na wydziale socjologii Uniwersytetu Bir Zajt, poznał z bliska więzienie, podobnie jaki wielu innych studentów tej uczelni, uważanej za jedną z kuźni wojowniczości w Palestynie (prawie 60 z nich przebywa obecnie w izraelskich aresztach, a w ciągu ostatniego dziesięciolecia izraelska armia aresztowała niemal 800 studentów tego uniwersytetu). Został zwolniony w 2015 r., po trzech latach spędzonych w izraelskich więzieniach, z czego wynika jego opóźnienie w nauce. Dlaczego trafił do więzienia? „Zostałem aresztowany i skazany za aktywizm”, odpowiada ze skromnym uśmiechem, nie wdając się w szczegóły. Razem ze swoimi szkolnymi kolegami, Ramim i Jusufem, Wisam działa w ramach Nabd („puls” w jęz. arabskim), ruchu młodzieży walczącej przeciwko izraelskiej okupacji i osadnictwu, „lecz również – jak wyjaśnia Jusuf – przeciwko władzom, wewnątrzpalestyńskim podziałom politycznym i „normalizacji” relacji z Tel Awiwem promowanej przez niektóre organizacje pozarządowe i zwolenników reżimu”. Powołany do życia w Ramallah w 2011 r., w ramach szerokiego ruchu protestu zainicjowanego przez Kolektyw 15 marca, aby wzywać do jedności narodowej wobec Izraela, Nabd uznaje się za „niezależny od głównych partii”, wyjaśnia Jusuf, dodając „Ale nie działamy przeciwko nim, nawet jeśli sytuujemy się poza tradycyjnymi ramami politycznymi, które okazały się ograniczone”.

Uznawany – jak wyjaśnia nam Rami – za „lewicowy, ruch”, którego pewni członkowie wywodzą się z nurtu islamistycznego, rozprzestrzenił się na wiele miast Zachodniego Brzegu i usiłuje nawiązać relacje z młodzieżą ze Strefy Gazy. Kładzie również nacisk na edukację i działa na rzecz „odbudowania palestyńskiej tożsamości, historii i pamięci kolektywnej zagrożonej przez atomizację społeczeństwa, której sprzyja neoliberalna polityka władz palestyńskich prowadzona pod auspicjami Banku Światowego i Zachodu”.

Działacze Nabd zamierzają walczyć również przeciwko fragmentaryzacji palestyńskiego terytorium i przeciwdziałać temu, by odseparowanie od siebie wielkich miast Zachodniego Brzegu – nie wspominając już o izolacji Strefy Gazy – stworzyło w świadomości Palestyńczyków obraz „archipelagu autonomicznych miast”. „Proponujemy również zajęcia kulturalne i artystyczne. Na przykład objazdowa grupa teatralna daje występy w obozach dla uchodźców, by ożywić kulturę ludową naszego kraju”, dodaje Wisam.

„Ci aktywiści chcą się zajmować polityką inaczej, tłumaczy Subajh Subajh, palestyński socjolog i wykładowca na Uniwersytecie Aix-Marseille, który przygląda się    z uwagą ewolucji tego ruchu. Dyskursowi naszych przywódców o rozwoju gospodarki, budowaniu państwa i pokoju przeciwstawiają własny model oporu – przeciwko Izraelowi, lecz również w dziedzinie gospodarczej, politycznej, edukacyjnej i kulturalnej – w imię nadrzędnego celu, jakim jest wyzwolenie Palestyny. To przyczyna, dla której są na celowniku nie tylko władz izraelskich, lecz również służb bezpieczeństwa Autonomii, jak wszyscy ci, którzy kwestionują ustalony porządek”. Izraelczykom to nie przeszkadza: jeden z założycieli ruchu Nabd, zatrzymany w ubiegłym roku, nadal przebywa w izraelskim więzieniu, w „areszcie administracyjnym”. Z kolei Basil al-Aradż, jeden z czołowych działaczy ruchu, po długim pościgu został 6 marca 2017 r. zastrzelony przez żołnierzy izraelskich w al-Bira (Ramallah). Ten 33-letni farmaceuta pochodzący z al-Waladży (Betlejem), bardzo widoczny w ruchu protestu, lecz również aktywny na warsztatach edukacji ludowej, został krótko wcześniej zwolniony przez palestyńskie służby bezpieczeństwa, które oskarżyły go w kwietniu 2016 r. o „przygotowywanie akcji terrorystycznej” i więziły przez 6 miesięcy. Dla wielu Palestyńczyków jego śmierć jest wynikiem współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa między służbami wywiadowczymi palestyńskimi i izraelskimi, którą głośno krytykuje ludność terytoriów (10)…

Nowy model mobilizacji

Nabd nie jest jedyną aktywnie działającą w Palestynie organizacją młodych. Niemal 40% osób w wieku od 15 do 29 lat należy do któregoś z podobnych ruchów, a w ostatnich latach pojawiło się wiele kolektywów, komitetów i stowarzyszeń, których głównym hasłem jest „jedność narodu palestyńskiego”, jak choćby Gaza Youth Breaks Out (GYBO) czy Dżabal al-Mukabir Local Youth Initiative. Pierwsza, utworzona w 2011 r. przez gazańskich bloggerów, skierowana jest jednocześnie przeciwko izraelskiej okupacji, korupcji wśród przywódców politycznych i zaniedbania głównych partii. Druga, z siedzibą we Wschodniej Jerozolimie, wsławiła się zorganizowanym 16 marca 2014 r. ludzkim łańcuchem wokół murów świętego miasta, by zaprotestować przeciwko żydowskiemu osadnictwu i zaakcentować palestyńską tożsamość. „Nasze pokolenie chce czegoś nowego. Zamierza przepracować tradycyjny dyskurs polityczny, co wyjaśnia mnogość inicjatyw, które łączą w sobie elementy kulturalne, społeczne, zaangażowanie polityczne i sztukę”, wyjaśnia Karim Kattan, badacz i pisarz pochodzący z Betlejem. Członek projektu al-Atlal („Ruiny”), w ramach którego młodzi artyści, badacze i pisarze, palestyńscy i zagraniczni, zapraszani są do zamieszkania i pracy w Jerychu, jest przekonany, że odwoływanie się do tworzenia „wpisuje się w nowy model mobilizacji”. Jego zdaniem, daje to również okazję do przemyślenia więzi solidarności  między ludźmi Zachodu – w szczególności z Francuzami – a Palestyńczykami. „Czasy gdy przyjeżdżały do nas organizacje pozarządowe i spędziwszy tu 3 miesiące wracały z poczuciem dobrze wykonanej misji, dobiegły końca. Cudzoziemcy nie muszą już przyjeżdżać, żeby się nami „zajmować”, lecz aby z nami pracować. I uczyć się od nas, tak jak my uczymy się od nich”.

Jednak jaki jest zasięg tych ruchów, jaki mają one wpływ na społeczeństwo? Zdaniem Abahira al-Sakki, profesora socjologii na Uniwersytecie Bir Zajt, „nie powinniśmy przeceniać ich wpływów, stosunkowo ograniczonych, biorąc pod uwagę zamkniętą przestrzeń, w której mogą działać, ograniczenia związane ze strukturą władzy oraz, oczywiście izraelskie represje. Jednak ruchy takie jak Nabd mogą stworzyć nową dynamikę i ostatecznie przygotować grunt pod istotne zmiany w dziedzinie społeczno-politycznej. Jedno jest pewne – oferują one pewne rozwiązanie w zakresie kolektywnego zaangażowania młodym Palestyńczykom, rozczarowanym brakiem perspektyw na przyszłość i niemożnością odgrywania decydującej roli w społeczeństwie. Wielu młodych, którzy czują się pozostawieni sami sobie, odrzuca wszystkie partie polityczne i zamyka się w sobie, co stwarza ryzyko, że mogą zwrócić się ku przemocy”. Tak było zwłaszcza podczas zrywu w 2015 i 2016 r., podczas którego dochodziło do wielu odizolowanych ataków, często przy pomocy zwykłego noża, na izraelskich żołnierzy i osadników na terytoriach okupowanych. Ataki te były dokonywane przede wszystkim przez młodych poniżej 25. roku życia, nie związanych z żadnymi partiami i nie wysuwającymi żadnych żądań (11). Pociągnęły one za sobą ostre represje, a między październikiem 2015 a lutym 2016 r. liczba ofiar śmiertelnych po palestyńskiej stronie sięgnęła 175 osób.

Wielu naszych rozmówców rozumie te desperackie akty i nie potępia ich.

Dwudziestopięcioletnia Anisa D. mieszka w obozie dla uchodźców w Dżeninie, w którym 70% z mieszkających tam 13 tys. osób jest bezrobotna. Jako dziecko przeżyła ofensywę izraelską na obóz, w kwietniu 2002 r., w czasie której według oficjalnych danych zginęło 52 Palestyńczyków (zdaniem mieszkańców obozu ofiar śmiertelnych było co najmniej 200). Nie posiadając kwalifikacji, pracuje jako sprzątaczka w kompleksie hotelowym na północy miasta, którego klientelę stanowią głównie Palestyńczycy z Izraela. Przyznaje, ze często myśli o dokonaniu aktu przemocy. „Hamuję się, bo wiem, że Izraelczycy ukarzą całą moją rodzinę, że za każdy z naszych buntów musieliśmy zapłacić wysoką cenę. Ale nie mogę znieść losu, który przypada w udziale mojemu narodowi. Nie mogę się z tym pogodzić. Podziwiam tych, którzy oddali życie za naszą sprawę”. Zdaniem Hudy, studentki dziennikarstwa z Betlejem, „indywidualne ataki wymierzone w żołnierzy na blokadach są jednym ze sposobów, by sprzeciwić się okupacji, by stawić opór przemocy, do której ucieka się Izrael”. Jusuf z Bir Zajt ocenia z kolei, że „te skrajne działania są wynikiem olbrzymiej frustracji wobec trwającej niezmiennie kolonizacji, upokorzeń doznawanych codziennie na punktach kontrolnych i całkowitego braku perspektyw”. I jeszcze inny punkt widzenia, ostro wyrażony w rozmowie z nami przez 20-letniego kelnera z kawiarni na starym mieście w Nabulusie: „Od kiedy jestem na tym świecie, Izraelczycy tylko raz pozwolili mi pojechać do Jerozolimy, duszę się tutaj, jestem uwięziony w moim własnym kraju. Nie mam oszczędności, nie mam żony, nie zrobiłem studiów. Poświęciłem się dla kraju zostając tutaj, ale teraz myślę tylko o jednym: żeby się stąd wyrwać. Wyjadę za granicę, albo rzucę się na jakiegoś żołnierza na checkpoincie”.

Czas nie jest naszym wrogiem

Wielu wybiera odmienną drogę, jak 28-letni Madżdi z obozu dla uchodźców Duhajsza w Betlejem. Obóz ten, jeden z największych na Zachodnim Brzegu, zamieszkany przez 15 tys. osób, pozwala uświadomić sobie w pełni bezczynność młodych ludzi. „Duhajsza jest na celowniku izraelskiego wojska, które wdziera się tu bardzo często, podobnie jak do większości obozów dla uchodźców, wyjaśnia Madżdi. Większość zatrzymanych stanowią młodzi, oskarżani o nawoływanie do przemocy na Facebooku albo o obrzucanie żołnierzy kamieniami. W ciągu ostatnich 6 miesięcy w starciach rannych zostało około 100 osób. W ostatnim roku były również 2 ofiary śmiertelne, 21-latek i 18-latek, a około 80 nastolatków, z premedytacją postrzelonych w nogi, zostało okaleczonych”. Gdy zadajemy mu pytanie o zagrożenia dla młodych, którzy przeciwstawiają się okupacji lub polityce władz autonomii, odpowiada bez ogródek: „Nie możemy protestować ani zajmować się działalnością polityczną inną niż ta kontrolowana przez władze, jesteśmy naciskani z obu stron. Jedyną możliwością jest działalność pokojowa. Na przykład ja zdecydowałem, że tutaj pozostanę, że nie wyjadę za granicę i będę działał na rzecz wspólnoty poprzez akcje społeczne i kulturalne. Zostanę tutaj, żeby bronić naszych praw, nawet jeśli oznaczać to będzie zmarnowane życie”.

O ile pozostanie w Palestynie jest aktem oporu, sumud (w jęz. arabskim „upór”), o tyle jest nim również powrót tutaj. Taka jest opinia Mahira L., 26-latka, sklepikarza pracującego na starym mieście w Hebronie, o kilka kroków od Groty Patriarchów (lub meczetu Ibrahima). W 1997 r. mieszkało tutaj 350 tys. Palestyńczyków. Zostało ich jedynie około 8 tys., poddanych ciągłej presji ze strony 800 szczególnie zapalczywych osadników i około 3 tys. żołnierzy. Betonowe mury, punkty kontrolne, blokady ograniczające możliwość ruchu, kamery i bramki z wykrywaczami metalu zainstalowane przez izraelskie wojsko, kraty i siatki, którymi sprzedawcy otaczają dla ochrony nieliczne jeszcze otwarte sklepy, pociski oraz nieczystości zrzucane przez osadników z wyższych pięter, palestyńskie domy dewastowane przez osadników: życie w tym mieście jest piekłem.

„Uciekłem do Niemiec, lecz tęsknota za moją rodzinną ziemią była silniejsza. Mógłbym wyjechać znowu. Osadnicy i wspierające ich organizacje zachęcają nas do tego, niektórzy proponują nawet w zamian pieniądze. To byłaby dla mnie szansa. Mój sklep podupada, bo mało jest takich śmiałków, którzy przychodzą tu po zakupy. Jednak nigdy nie sprzedam, mojego domu i zostanę tutaj niezależnie od tego co będzie. Poczekam. Czas nie jest naszym wrogiem”.

Akram Belkaïd i Olivier Pironet – Korespondenci Le Monde Diplomatique.

tłum. Ewa Cylwik

Tekst ukazał się w czerwcowym numerze “Le Monde Diplomatique – edycja polska”

Przypisy:

1. Wszystkie imiona naszych rozmówców zostały zmienione. Wyjątkiem są jedynie dwaj socjologowie oraz pisarz.

2. Palestinian Youth, Palestinian Academic Society for the Study of International Affairs (Passia), Jerozolima, kwiecień 2017, www.passia.org

3. „Deaths in 2017, Israel-Palestine Timeline, www.israelpalestinetimeline.org

4. „Rapport sur l’assistance de la Cnuced au peuple palestinien, Konferencja Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD), Genewa, 10 lipca 2017.

5. W kwestii ograniczeń swobody poruszania się wobec Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu patrz mapka w Manière de voir, Palestine. Un peuple, une colonisation, nr 157, luty-marzec 2018 (w sprzedaży).

6. „Dekret prezydencki nr 16 z 2017 r. dotyczący przestępczości elektronicznej”, art. 20 i 51, Ramallah, 24 czerwca 2017. Natomiast na początku 2017 r. parlament izraelski przyjął w pierwszym czytaniu zapis umożliwiający zmusić Facebooka do usuwania wszelkich tekstów nawołujących do „przemocy” czy „terroryzmu”.

7. Patrz Farid Al-Atrash et Issa Amro, La Chronique d’Amnesty, Paris, novembre 2017

8. Salam Fajjad, premier Autonomii Palestyńskiej w latach 2008-2013 wprowadził szereg rozwiązań ułatwiających zaciąganie pożyczek na konsumpcję. Szacuje się na przykład, że 2/3 gospodarstw domowych w Ramallah jest zadłużonych. Por. Palestinian workers campaign for social justice, Middle East Report, Richmond (Stany Zjednoczone), nr 281, zima 2016.

9. „The Status of Youth in Palestine 2013, Sharek Youth Forum, Ramallah, 2013.

10. Patrz Shatha Hammad i Zena Tahhan, «„Basil al-Araj was a beacon for Palestinian youth”», Al-Jazeera, 7 marca 2017, www.aljazeera.com. Na temat izraelsko-palestyńskiej współpracy w sprawach bezpieczeństwa patrz „En Cisjordanie, le spectre de l’Intifada”, Le Monde diplomatique, październik 2014.

11. Por. Sylvain Cypel, «Pourquoi l’„Intifada des couteaux” continue», Orient XXI, 24 lutego 2016, http://orientxxi.info