Palestyna – nowy apartheid

Palestyna – nowy apartheid

Apartheid – system ucisku i segregacji rasowej, który dotknął RPA od 1948 r. aż do połowy lat 90., trwa aż do dziś w Izraelu i na Okupowanych Terytoriach Palestyńskich. Jak mówił południowoafrykański arcybiskup Desmond Tutu po swej wizycie w Izraelu: „Jestem Czarnym z RPA, i gdyby tylko zmienić nazwy, to opis tego, co dzieje się w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu, pasowałby jak ulał do tego, co działo się w RPA w dobie apartheidu.”
Uchwalona w 1976 r. przez ONZ Międzynarodowa Konwencja o Przeciwdziałaniu i Karaniu Zbrodni Apartheidu określa apartheid jako „nieludzkie działania podejmowane w celu ustanowienia bądź utrzymania panowania jednej rasowej grupy ludzi nad inną rasową grupą ludzi oraz ich systematycznego ucisku.”

Zgodnie z artykułem drugim Konwencji, do tych nieludzkich działań zalicza się:

Odmowę prawa do życia i własności;
Narzucenie warunków życia obliczonych na spowodowanie całkowitego bądź częściowego fizycznego wyniszczenia;
Stworzenie warunków uniemożliwiających pełny rozwój, w szczególności zaś pogwałcenie podstawowych praw i wolności człowieka, takich jak:
Prawo do pracy,
Prawo do edukacji,
Prawo do wyjazdu i powrotu do kraju,
Prawo do identyfikacji narodowej,
Prawo do swobodnego przemieszczania się i osiedlania;
Wszelkie środki mające na celu podział ludności wzdłuż linii rasowych poprzez:
Tworzenie odseparowanych rezerwatów i gett dla członków danej grupy czy grup rasowych,
Zakaz małżeństw mieszanych między członkami odmiennych grup rasowych,
Wywłaszczenie nieruchomości należących do członków danej grupy czy grup rasowych.
Rząd izraelski jest winny wszystkich tych nieludzkich działań przeciwko narodowi palestyńskiemu.
Życie i wolność

Od września 2000 r. armia izraelska zabiła ponad 6500 mężczyzn, kobiet i dzieci palestyńskich na Okupowanych Terytoriach Palestyńskich (w tym samym czasie zginęło około tysiąca Izraelczyków). Ponadto, wielu Palestyńczyków poniosło śmierć wskutek braku dostępu do opieki medycznej (patrz www.phr.org.il). Przez ostatnich kilka lat 60 kobiet palestyńskich na Zachodnim Brzegu było zmuszonych rodzić na punktach kontrolnych; w wyniku tego zmarła ponad połowa dzieci i niektóre kobiety.
W więzieniach izraelskich znajduje się dziś ponad 10000 więźniów palestyńskich, w tym ponad 300 dzieci. Wielu z nich pozostaje uwięzionych w ramach systemu „aresztu administracyjnego” – tj. bez wyroku ani procesu, podobnie jak w Guantánamo.

Dostęp, zamieszkanie i wolność przemieszczania się

Od 1967 r. Izrael bezustannie kontroluje dostęp do Okupowanych Terytoriów Palestyńskich oraz regularnie bez żadnych wyjaśnień odsyła ludzi pragnących się tam dostać na lotnisko czy przejście graniczne z Jordanią. Obecnie ta polityka „zakazu wstępu” dramatycznie się rozszerza. Kimkolwiek jesteś – przyjeżdżającym na wakacje członkiem rodziny, czyimś narzeczonym czy narzeczoną, studentem, nauczycielem, pracownikiem organizacji praw człowieka, przedsiębiorcą, robotnikiem – grozi ci odesłanie z powrotem do najbliższego samolotu czy autobusu.

Uniemożliwianie życia rodzinnego

Jednym z „produktów ubocznych” tej polityki jest przymusowa separacja aż po deportację osób z obcym paszportem, pozostających w związku małżeńskim z osobami z palestyńskim dowodem tożsamości. W tym kłopotliwym położeniu znajduje się 120 tys. osób – wśród nich wielu Palestyńczyków będących obywatelami państw zachodnich. Muszą one ubiegać się o wizy turystyczne z koniecznością ich przedłużenia co trzy miesiące. To ukryta czystka etniczna: wielu ludzi, ubiegających się o przedłużenie wizy, spotyka się z odmową ze strony Izraela, w wyniku czego z Okupowanych Terytoriów Palestyńskich wynoszą się całe rodziny, które pragnęłyby tam pozostać.

Na Okupowanych Terytoriach Palestyńskich funkcjonuje około 600 wojskowych punktów kontrolnych, w wyniku czego poszczególne miasta i wsie pozostają odcięte od siebie nawzajem, poważnie utrudniony jest dostęp do edukacji, opieki zdrowotnej i pracy, wreszcie zakłóceniu ulega handel. Codziennym doświadczeniem Palestyńczyków na punktach kontrolnych jest stanie godzinami w kolejkach, drobiazgowa kontrola dokumentów oraz zdanie na łaskę i niełaskę żołnierzy izraelskich, którzy mogą odmówić przejścia czy przejazdu. Izraelska armia okupacyjna dzierży w swych rękach kontrolę nad wszystkimi aspektami życia Palestyńczyków.

Cały Zachodni Brzeg pocięty jest siecią dróg tylko dla Izraelczyków – zupełnie niczym w czasach apartheidu w RPA. Pojazdy Palestyńczyków (które można rozróżnić dzięki zielonym tablicom rejestracyjnym) nie mają na nie wstępu, a ich kierowcy mogą zostać zastrzeleni, pobici czy aresztowani, jeśli zostaną tam dostrzeżeni. W raporcie izraelskiej organizacji praw człowieka B’Tselem „Zakazane drogi: Dyskryminacyjny reżim dróg na Zachodnim Brzegu” (2004) czytamy, że „Izrael ogranicza Palestyńczykom na Zachodnim Brzegu ruch do 41 dróg i części dróg, liczących łącznie 700 km.” Dziś sytuacja jest nieporównanie gorsza.

Jerozolima: dyskryminacja i rugowanie Palestyńczyków

Odkąd w 1967 r. rozpoczęła się nielegalna okupacja i aneksja Jerozolimy, nawet Palestyńczycy zamieszkali w Jerozolimie Wschodniej nie są uważani za obywateli, lecz za imigrantów o statusie „stałego mieszkańca” – o którym można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że jest stały. „Izrael traktuje palestyńskich mieszkańców Jerozolimy Wschodniej jak imigrantów, którzy żyją w swych domach nie dlatego, że mają do tego prawo, lecz z łaski władz” – pisze B’Tselem. – „Władze utrzymują tę politykę, choć Palestyńczycy ci urodzili się w Jerozolimie, żyją w mieście i nie mają innego domu. Traktowanie ich jak cudzoziemców jest zdumiewające, tym bardziej, że to Izrael wkroczył w 1967 r. do Jerozolimy Wschodniej.” Jerozolimscy Palestyńczycy nie mogą żyć w Jerozolimie z małżonkami z Zachodniego Brzegu, jeśli zaś opuszczą Jerozolimę i zamieszkają z nimi na Zachodnim Brzegu, tracą prawo do życia w Jerozolimie. Jerozolima Wschodnia jest dziś skutecznie odcinana od reszty Zachodniego Brzegu za sprawą świeżo wybudowanego, ośmiometrowego muru. Niezmiernie trudno jest otrzymać od władz okupacyjnych pozwolenie na wstęp do miasta, bez względu na powód, dla którego ktoś ubiega się o ten wstęp.
B’Tselem podaje, że żydowska ludność Jerozolimy, stanowiąca około 70 % całej ludności miasta, dysponuje tysiącem parków publicznych, 36 publicznymi basenami i 26 bibliotekami. Około 260 tys. Palestyńczyków żyjących w Jerozolimie Wschodniej dysponuje zaś jedynie 45 parkami, nie posiada ani jednego basenu oraz zmuszone jest zadowolić się 2 bibliotekami. Jak czytamy w raporcie B’Tselem: „Od momentu aneksji Jerozolimy władze municypalne nie wybudowały Palestyńczykom prawie żadnej szkoły, budynku publicznego ani kliniki medycznej. Lwia część inwestycji przeznaczona jest dla żydowskich obszarów miasta.”

Getta i grabież ziemi

Najwidoczniejszym przejawem systemu apartheidu na Okupowanych Terytoriach Palestyńskich pozostaje izraelski mur apartheidu. Choć w 2004 r. ONZ uchwaliła rezolucję, wzywającą Izrael do rozbiórki budowanego na ziemi palestyńskiej muru oraz do wypłaty odszkodowań dla osób, które w wyniku jego budowy ucierpiały bądź utraciły mienie, to jego budowa jest dziś niemal ukończona. Mur wcina się głęboko w Zachodni Brzeg i niemal całkowicie okrąża część największych skupisk ludności palestyńskiej, służąc grabieży ogromnych połaci najżyźniejszych ziem i największych źródeł wody w interesie pół miliona nielegalnych kolonizatorów izraelskich. W ten sposób miasta i wsie palestyńskie zamieniają się w izolowane getta, nękane najazdami armii izraelskiej, całkowitymi blokadami i nieraz kilkutygodniowymi godzinami policyjnymi.

Strefa Gazy, w której zgodnie z obliczeniami Banku Światowego już 87 % ludności żyje w nędzy, została w 2007 r. odcięta przez Izrael od reszty świata – jej mieszkańcy zdani są zatem na ryzykowny przemyt podstawowych dóbr tunelami z Egiptu. Inwazja wojskowa na Strefę Gazy w grudniu 2008 r. i styczniu 2009 r. kosztowała życie ponad 1400 Palestyńczyków – jedna czwarta z nich to dzieci. Oblężenie trwa do dziś.

Izraelska polityka permanentnej kolonizacji Okupowanych Terytoriów Palestyńskich była wielokrotnie potępiana przez ONZ. Wprawdzie prezydent USA George W. Bush dał w 2004 r. zielone światło dla budowy oraz aneksji budowanych kolonii, lecz inne administracje w Waszyngtonie – w tym Clintona i Obamy – pozostawały zdecydowanymi krytykami kolonizacji, nazywając kolonie „poważną przeszkodą dla pokoju”.

Sytuacja wciąż ulega pogorszeniu. Choć obecny rząd Beniamina Netaniahu niejednokrotnie mówił o zamrożeniu budowy kolonii, gwałtownie postępuje budowa tysięcy nowych domów mieszkalnych na wschód od Jerozolimy. By „zalegalizować” tę kolonizację, rząd izraelski wprowadził „prawo” sprzeczne z prawem międzynarodowym. Odwołuje się ono na przykład do wygasłych praw Imperium Osmańskiego, zgodnie z którymi ziemia leżąca odłogiem przez 3 kolejne lata przechodzi na własność państwa. Jednak w przeciwieństwie do owego imperium, Izrael nie posiada jurysdykcji nad Zachodnim Brzegiem, natomiast wojskowe punkty kontrolne i mur apartheidu skutecznie uniemożliwiają uprawę ziemi rolnikom palestyńskim. Najżyźniejszą część Zachodniego Brzegu – Dolinę Jordanu – ogłoszono „strefą wojskową”. Nielegalni kolonizatorzy izraelscy rozpoczęli produkcję rolną na eksport na ziemi odebranej Palestyńczykom, którzy posiadają do niej tytuły własności. To jawne pogwałcenie Czwartej Konwencji Genewskiej, stwierdzającej co następuje: „Siła okupacyjna nie będzie deportować ani przemieszczać żadnej części swej ludności cywilnej na okupowane przez nią terytorium.”

Grabież źródeł wody

Woda pozostaje najcenniejszym zasobem naturalnym w regionie. Nielegalne kolonie izraelskie zajmują ponad 40 % Okupowanych Terytoriów Palestyńskich, w tym najżyźniejsze ziemie i najbogatsze źródła wody. Palestyńczycy zostali pozbawieni swych ubogich zasobów wodnych w interesie nielegalnych kolonizatorów oraz w celu realizacji projektów, które służą wyłącznie Izraelczykom. Jak podaje Palestine Monitor (www.palestinemonitor.org), 3 mln zamieszkałych na Zachodnim Brzegu Palestyńczyków zużywa w ciągu roku jedynie 250 mln metrów sześciennych wody, tj. 83 metry sześcienne na osobę. Tymczasem na każdego z 500 tys. nielegalnych kolonizatorów przypada statystycznie 1450 metrów sześciennych wody rocznie – łącznie zużywają oni zatem niemal trzykrotnie więcej wody niż prawowici mieszkańcy Zachodniego Brzegu. Część kolonii sprzedaje dziś wodę okolicznym wsiom palestyńskim. Izraelski negocjator ds. wody, Kac-Oz, dowiódł dyskryminacyjnego charakteru polityki izraelskiej stwierdzając: „Palestyńczycy nie muszą niczego dowodzić, ponieważ zamieszkują tę ziemię i mają prawo do tej wody.”

Korporacje izraelskie takie jak np. Carmel Agrexco czerpią ogromne zyski z produkowanych przez kolonizatorów owoców i warzyw, wymagających intensywnej irygacji, powodującej zniszczenie środowiska oraz nędzę rolników palestyńskich, pozbawionych w ten sposób zasobów wodnych. Powszechne jest też rozmyślne zanieczyszczanie ściekami pozostałych Palestyńczykom zasobów przez nielegalne kolonie. (P. Water Resources and on theJordan Valley, biuro PSC.)

Dyskryminacja palestyńskich obywateli Izraela

Palestyńczycy, którzy przetrwali gigantyczną czystkę etniczną w 1948 r. – na jej fundamencie utworzono państwo Izrael – i którzy pozostali w swych domach, stanowią dziś 20 % ludności Izraela, lecz nie cieszą się tymi samymi prawami, które przysługują jego żydowskim obywatelom.

Uchwalone w 1950 r. izraelskie „Prawo Powrotu” zapewnia obywatelstwo izraelskie każdemu Żydowi, który zechce imigrować do Izraela. Jednakże pochodzące z 1952 r. prawo o obywatelstwie odmawia uchodźcom palestyńskim, których wygnano w 1948 r., prawa powrotu do ich domów i ziem, co oznacza ich faktyczne wydziedziczenie. Stanowi to pogwałcenie rezolucji ONZ nr 194, która potwierdziła i potwierdza prawo uchodźców palestyńskich do powrotu.

„Prawa o ziemi” umożliwiły grabież mienia uchodźców palestyńskich przez państwo Izrael i Żydowski Fundusz Narodowy. Jeden z byłych szefów Żydowskiego Funduszu Narodowego ocenił, że mowa tu o ponad 85 % całego obszaru Izraela. W efekcie Palestyńczycy, którzy posiadali 90 % ziemi, obecnie posiadają jej zaledwie 4 % (źródło: Żydowska Agencja Telegraficzna). Zgodnie z uchwalonym w 1950 r. „Prawem Własności Osób Nieobecnych” każdy Palestyńczyk, który opuścił nawet na najkrótszy możliwy okres swe miejsce zamieszkania, został zaklasyfikowany jako „osoba nieobecna”. Mienie takich osób przekazywane jest izraelskiemu Nadzorcy Własności Osób Nieobecnych, który posiada prawo jego „sprzedaży” Urzędowi Rozwoju Izraela. W związku z tym wielu uchodźców palestyńskich, żyjących w skrajnej nędzy w obozach dla uchodźców, może się przekonać, że ich ziemię i domostwa wykorzystują dziś Izraelczycy.

Rosnąca palestyńska ludność Izraela jest obecnie postrzegana jako „zagrożenie demograficzne”, zaś w popularnych programach telewizyjnych, wysokonakładowych gazetach i w Knesecie dyskutuje się o dokonaniu na niej czystki etnicznej – eufemistycznie określanej mianem „transferu”. Nie tak dawno na Uniwersytecie w Hajfie odbyła się konferencja w całości poświęcona temu tematowi.

Obywatele pochodzenia palestyńskiego spotykają się również z dyskryminacją na rynku pracy – stanowiąc na przykład tylko 3,7 % pracowników administracji oraz obejmując jedynie 1 % fakultetów uniwersyteckich. 42 % palestyńskiej ludności Izraela żyje poniżej progu nędzy, między innymi dlatego, że zasiłki dla nich ustalone są przez państwo na niższym poziomie niż dla Izraelczyków żydowskiego pochodzenia. Badania wykazują, że 40 % ofert pracy jest niedostępnych dla Palestyńczyków, gdyż znajduje się w nich żądanie wykazania się odbyciem służby wojskowej. Również izraelskie centrale związkowe przez całą swą historię prowadziły politykę dyskryminacji robotników palestyńskich – choć każdy związek zawodowy na świecie, by w ogóle zasłużyć na to miano, winien bronić praw pracowniczych bez rozróżnień ze względu na narodowość.

48 z 61 najbiedniejszych miast w Izraelu to miasta palestyńskie, zaś ponad 100 wsi palestyńskich nie jest uznawanych przez państwo. Nie są one zaznaczone na mapach. Ich mieszkańcy płacą pełne stawki podatków, lecz otrzymują usługi od państwa w bardzo ograniczonym wymiarze. Badania przeprowadzone przez Human Rights Watch nad edukacją w Izraelu wykazały, że „szkoły dla dzieci pochodzenia palestyńskiego, często przepełnione i cierpiące braki kadrowe, byle jak zbudowane, kiepsko utrzymane czy wręcz niedostępne, zapewniają mniej pomocy naukowych i możliwości edukacyjnych niż szkoły dostępne innym dzieciom izraelskim.”

Rasistowskie prawo o związkach małżeńskich

Parlament izraelski uchwalił ustawę, uniemożliwiającą Palestyńczykom wchodzącym w związek małżeński z Izraelczykami osiedlenie się w Izraelu. Tylko Palestyńczykom tego nie wolno: każdy inny, kto weźmie ślub z Izraelczykiem czy Izraelką, posiada prawo do otrzymania obywatelstwa izraelskiego. Izraelczycy pochodzenia palestyńskiego, mający małżonka z Zachodniego Brzegu czy Strefy Gazy, stają dziś przed wyborem: albo przenieść się na Okupowane Terytoria Palestyńskie, albo żyć z rozłące z mężem czy żoną. Dotyka to również ich dzieci: jeśli mają co najmniej 12 lat, odmawia im się obywatelstwa i prawa do zamieszkania, w związku z czym muszą wyjechać z Izraela.

Prawo zakazuje startu w wyborach każdemu ugrupowaniu politycznemu, które opowiada się za zniesieniem statusu Izraela jako państwa żydowskiego – tak by stało się państwem dla wszystkich obywateli. Palestyńscy posłowie Knesetu, którzy występowali na rzecz bardziej demokratycznego systemu, zostali pozbawieni immunitetu poselskiego i postawieni przed sądem za dywersję.

Zakorzeniony rasizm

Ojcowie-założyciele ruchu syjonistycznego zaplanowali czystkę etniczną na rdzennych mieszkańcach Palestyny na długo przed utworzeniem państwa Izrael. Już w czerwcu 1895 r. Teodor Herzl napisał w swym dzienniku: „Spróbujemy dyskretnie dokonać transferu biedniejszej części ludności za granicę, zapewniając jej zatrudnienie w krajach docelowych, lecz odmawiając pracy w naszym własnym kraju.” Joseph Weitz, późniejszy szef Żydowskiego Funduszu Narodowego, pisał w 1940 r.: „W tym kraju nie ma miejsca dla dwóch narodów… jedynym rozwiązaniem jest Erec Israel (Ziemia Izraela) bez Arabów… Nie możemy pozostawić ani jednej wioski, ani jednego plemienia.” Każdy kolejny rząd izraelski przybliżał ów cel – dokładnie takimi metodami, jakie przedstawiono powyżej. Obecny minister spraw zagranicznych Izraela Avigdor Lieberman powiedział: „Pożądaną dla mnie wizją jest tu zakorzenienie państwa żydowskiego i syjonistycznego… Jeśli zachodzi sprzeczność między wartościami demokratycznymi a wartościami żydowskimi i syjonistycznymi, to ważniejsze są wartości żydowskie i syjonistyczne.” (The Scotsman, 23 października 2006 r.)

Podobieństwa do RPA

Południowoafrykański profesor prawa międzynarodowego i główny obserwator ds. praw człowieka z ramienia ONZ, John Dugard, powiedział w 2007 r.: „W RPA mieliśmy Ustawę o Obszarach Grupowych. W Jerozolimie Wschodniej obowiązuje klasyfikacja terytorialna, rodząca podobne jak ta znana z RPA konsekwencje w kwestiach z kim możesz się ożenić, gdzie możesz żyć, gdzie iść do szkoły czy do szpitala.” Istnieje więcej podobieństw między południowoafrykańskim państwem apartheidu a państwem syjonistycznym, takich jak kolonizacja, znajdowanie biblijnych legitymacji dla okupacji i segregacji rasowej, systematyczne łamanie prawa międzynarodowego i rezolucji ONZ, próby ustanowienia fetyszy w postaci obdarzonych samorządem „ojczyzn” dla ofiar. To także historia wspólnych inwestycji i projektów wojskowych, w tym wspólne rozwijanie technologii, służących budowie broni nuklearnej i biologicznej, jak wreszcie deprecjacja i pogarda dla przeciwników politycznych, określanych po prostu jako „terroryści”. Jest jednak również ważna różnica: reżim apartheidu w RPA pragnął jedynie panować nad czarną ludnością – nie zaś ją wygnać. Samoloty i artyleria RPA nigdy nie bombardowały bantustanów, a południowoafrykańskie czołgi nie dokonywały krwawych najazdów na ich terytorium.

Apartheid nie jest niepokonany

Aż do 1986 r. zarówno administracja Ronalda Reagana w USA, jak i administracja Margaret Thatcher w Wielkiej Brytanii prowadziły wobec rządu RPA politykę „konstruktywnego zaangażowania”, wetując wnioski o nałożenie sankcji ONZ na państwo apartheidu. Thatcher uznała Afrykański Kongres Narodowy za organizację terrorystyczną, a w 1987 r. stwierdziła, że kto myśli, iż kiedykolwiek utworzy on rząd w RPA, ten „żyje w chmurach”. Ale rzecz jasna apartheid padł, zaś Afrykański Kongres Narodowy został oficjalnie uznany. Gdy Nelson Mandela przybył do Wielkiej Brytanii, Thatcher była jedyną osobą, z którą nie chciał się on spotkać.

John Dugard napisał w raporcie dla ONZ ze stycznia 2007 r.: „Istnieją, szczególnie w Trzecim Świecie, inne reżimy, które gwałcą prawa człowieka, ale nie ma drugiego takiego przypadku reżimu wspieranego przez Zachód, który odmawia samostanowienia i praw człowieka dla narodu rozwijającego się, i który czyni to od tak dawna. Wobec tego jest jasne, że Okupowane Terytoria Palestyńskie stanowią egzamin dla Zachodu, egzamin, który świadczyć będzie o jego przywiązaniu dla praw człowieka. Jeśli Zachód nie zda tego egzaminu, niech nie oczekuje, że kraje świata rozwijającego się traktować będą poważnie sprawę łamania praw człowieka u nich, a wygląda właśnie na to, że Zachód nie zda tego egzaminu…”

Era apartheidu w RPA dobiegła końca dopiero wówczas, gdy społeczność międzynarodowa podjęła skuteczne środki na rzecz zwalczenia dyskryminacji i ucisku. Podobne środki – takie jak sankcje, wycofanie inwestycji i bojkot – musi ona zastosować przeciwko ostatniej na świecie ostoi apartheidu, jaką stanowi państwo Izrael.